wtorek, 9 czerwca 2015

Brzytki sapach zupy ormiańskiej

Siedmio-ośmioletni Staś Ignaś pilnie dopisywał sie do listów, zawsze wiedział, co chce przekazać babci Emilii Witkiewiczowej. Jeśli ktoś z dorosłych dopisał w zakończeniu listu np. "Staś Babuni ręce całuje" to pod tym widniał dopisek typu: "Całuję je i winszuję". I przez lata w tym guście.Mają te wpisy dziecięcy urok i ukazują co tez dziecku Ojciec przekazywał jako najważniejsze w stosunkach z bliskimi. O co dziecko powinno się martwić w zetknięciu z dorosłymi.


Jeszcze mój Ojciec starannie wychowany przez O. O. Jezuitów w Chyrowie (Hiriw) powtarzał mi niezmiennie: "Najpierw masz szanować Rodziców, a następnie dorosłych. W ostatniej kolejności jesteś ty". Pewnie podobnie mawiano do małego Stasia, w stylu dziewiętnastowiecznej formuły rodzinno-społecznej.
Najważniejszą kwestią było zdrowie i dlatego Stasiek Ignacy nie zapominał skończyć listu kwestą pełną nadziei i uczucia: "Kochana Babuniu, czy wszyscy zdrowi i czy Babunie (sic) brzuch nie boli. Całuję ręce i nogi".

Dzielił się też z rodziną najprzykrzejszymi przeżyciami - i ja go doskonale rozumiem - np. wstrętem do niektórych dań.
"Kochana Babuniu, winszuję imienin, u nas miała być wiosna, a tu dziś jusz zrobiła sie zima. na objat była dziś taka zła zupa że ja jej nie jadłem. Była t[o] zupa ormiańska
piękny kolor.
Brzytk[i] smak.
sapach taki że asz strach.
całuje wszystkich"
A pod tą kwestią autor narysował jednego z sympatycznych swoich potworków, które później często gościły na jego obrazach.


Po kliknięciu w skany rysunków obejrzycie je w zadowalającym powiększeniu. Starałem sie oddać wiernie pisownię Stasia. 

Brak komentarzy: