środa, 1 lipca 2015

Całowanie w rękę - za późno!

Pamiętam jaki ja sam opór stawiałem Ojcu, który absolutnie wymagał, a by całowac panie w ręce i był bardzo zły i niezadowolony z mojego zbyt demokratycznego zachowania. Potrząsanie dłonią uważał za głęboki nietakt i objaw bardzo złego wychowania. Teraz - rzecz jasna - całowanie w rekę przychodzi mi nader łatwo i własciwie bardzo lubię ten zwyczaj, którym wprawiałem w szczere zakłopotanie wszystkie stare Angielki, pamiętające czasy Imperium Brytyjskiego za królowej Wiktorii. Obcałowywałem bowiem ich dłonie w 1965 r., a więc tożsamość tych pań była oczywista, imperialna, jako się rzekło i brytyjska.

Kwestia całowania w rekę zajmowała też ośmioletniego Stanisława Ignacego Witkiewicza, który dopiero miał się stać Witkacym. Otóż w swojej młodzieńczej sztuce w jednej z rodzinnych komedii zamieścił taką oto scene pierwszą:

Jordanówka. Pokój cioci Giełgudowej. Wchodzi Mama.
Mama:   Dzień dobry.
Staś:       Dzień dobry.
Ciocia:    Dzień dobry.
mama:     Pocałuj w rękę.
Staś         Już teraz za późno.
Mama:     Czy pani słyszy, co on mówi?
Ciocia:     A co?
Mama:     Ja mówię, żeby on panią pocałował w rękę, a on mówi, że już za późno!
Ciocia:     Hi! Hi! Hi! 

Znalazł sposób na zwyczaj. I dobrze.



Mama czyli Maria Witkiewiczowa z domu Pietrzkiewicz

Brak komentarzy: