czwartek, 27 grudnia 2007

Witkacy w Ludowej Ojczyźnie


Tytuł tego wpisu jest wręcz wyzywająco niesmaczny. Ale z tą kwestią zmagałem sie w latach 1966-1989. Od momentu mojego pierwszego spotkania z jego twórczością ("Jan Maciej Karol Wścieklica" i "Mątwa, czyli światopogląd Hyrkaniczny" w Teatrze Narodowym z Janem Kobuszewskim, grającym Wścieklicę) masę energii poświęciłem na poszukiwania utworów Stanisława Ignacego Witkiewicza.

Właściwie nie pamiętam, która z książek była pierwsza z serii. Może "622 upadki Bunga", a może dwutomowe wydanie dramatów, czytanych przeze mnie po cichu, ale też na głos w towarzystwie kolegi lub nawet w liczniejszym gronie. Wiem, że mam egzamplarz "Bunga" dość unikalny, albowiem ze wszystkimi stronami. W prawie całym nakładzie cenzura kazała usunąć pierwszą stronę tytułową z jakoby zbyt drastycznie dwuznaczną grafiką Alicji Wahl. Oczywiście była to jedna z wierutnych bzdur, którymi zajmowały się PRL-owskie władze, jakby nie było nic lepszego do zrobienia.

Kolejne, cykane cieniutkim strumykiem publikacje Witkacego zdobywało sie z wielkim trudem "spod lady". Łaziłem nałogowo po księgarniach, niemal codziennie, mogłem więc trafić (i trafiałem) na różne wydawnicze cymelia. W taki właśnie sposób moja półka z pracami Witkacego i o Witkacym stopniowo się powiększała.

Pod choinkę w czasie minionych Świąt otrzymałem od inteligentnego i wrażliwego św. Mikołaja pierwszy tom "Listów do żony", a więc pólka stopniowo się wydłuża. I tak ma być.

Brak komentarzy: